Dieta bezglutenowa, jej wpływ na zaburzenia ze spektrum autyzmu
24 listopada, 2015Rola probiotyków w leczeniu Hashimoto
11 kwietnia, 2016MIKROBIOTA JAK ODCISK PALCA
Mikrobiom jest to zespół mikroorganizmów występujących w danym siedlisku. Brzmi sztywno, formalnie i nudno. Nic interesującego, prawda? Wyobraźmy sobie jednak, że te malutkie drobnoustroje rządzą naszą planetą. Pokrywają całą Ziemię od miliardów lat. Ilość mikroorganizmów na dłoni człowieka przekracza liczbę wszystkich ludzi na świecie. Masa wszystkich bakterii w naszym ciele wynosi ponad 2 kilogramy.
Jest to zróżnicowany zbiór sprzymierzeńców, komensali, a także wrogów. Pomimo swoich mikroskopijnych rozmiarów i zdawałoby się prymitywnych form, są one efektem miliardów lat ewolucji. Mają niezwykłą zdolność adaptacji do nowego środowiska, znacznie przewyższającą umiejętność człowieka. Ze względu na ogromną liczbę mikrobów i ich możliwość aklimatyzacji, zajmują każdy skrawek na Ziemi. Znajdują sobie wygodne miejsce w naszym ciele, w uszach, skórze, zagłębieniach, układzie pokarmowym. Bakterie – przyjaciele stały się częścią naszej egzystencji i w zamian za schronienie świadczą nam różne usługi. Drobnoustroje są naszymi partnerami, o które musimy dbać, by symbioza przynosiła obopólne korzyści.
Większość z nas, zdaje sobie sprawę, z tego, iż nasze zdrowie jest zapisane w genach. Oczywiście, stwierdzenie to jest pewnym skrótem myślowym I nie oddaje złożoności fascynującego obszaru związanego z poznaniem ludzkiego genomu. Przełomem w sekwencjonowaniu ludzkiego genomu był zapoczątkowany w 1984 roku Projekt Poznania Ludzkiego Genomu (HGP). Naukowcom udało się stworzyć swego rodzaju mapę człowieka, która pomaga w rozwoju nowych terapii, a także pozwala lepiej zrozumieć mechanizmy, które oddziałują na nasze zdrowie. Pomimo niekwestionowanych osiągnięć, szeroko pojęta genetyka to wciąż obszar pełen wielu niewiadomych.
Konsekwencją HGP był kolejny projekt realizowany przez Narodowe Instytuty Zdrowia, a mianowicie Projekt Poznania Mikrobiomu Ludzkiego (HMP). Wyobraźmy sobie, że każdy gatunek mikroorganizmów zamieszkujących nasze ciała ma swój własny zestaw genów, czyli genom. Mikrobiom jest to cały zbiór genów wszystkich małych mikrobów, społeczności organizmów, które na przykład znajdują się w Twoich jelitach. W tym miejscu wypada zacytować profesora Roba Knighta wybitnego badacza ludzkiego mikrobiomu z Uniwersytetu Kalifornijskiego:
„Człowiek składa się z tryliona komórek. Jednocześnie w naszym ciele są setki trylionów komórek mikroorganizmów. Tak naprawdę Ty to nie Ty.”
Mikrobiom to nasz drugi genom. Jest on tak unikatowy jak linie papilarne, jak Twój odcisk palca. Mikrobiom jest prawie stukrotnie większy niż ludzki genom. Dzięki postępowi badań nad mikrobiotą, mamy coraz więcej informacji o mieszkańcach naszego wnętrza. To z kolei prowadzi do odpowiedzi na wiele pytań związanych ze zdrowiem. Jesteśmy w stanie określić wpływ diety na zmianę mikroflory, specyficzność mikrobiomu u osób zmagających się z różnymi chorobami, czy na przykład indywidualne predyspozycje do otyłości. Pomimo tego iż zainteresowanie specjalistów naszym mikrobiomem jest coraz większe, jest to dziedzina wciąż nowa i wymagająca dalszych badań.
Jak Tworzy się nasza Mikroflora?
Jeszcze do niedawna sądzono, że nasz początkowy mikrobiom, czyli kolekcję bakterii, kopiujemy od matki. Naukowcy badający mikroflorę twierdzili, iż przed urodzeniem organizm dziecka jest zupełnie sterylny i składa się wyłącznie z ludzkich komórek. Jakiś czas temu teoria ta została zakwestionowana, na scenę wkroczyła grupa badaczy pod kierunkiem dr Kjersti Aagaard z Baylor College of Medicine w Houston. Odkryli oni, iż w smółce, czyli pierwszym stolcu nowo narodzonego dziecka, znajdowały się bakterie. Odkryto, że dzieci w łonie matki nie znajdują się w sterylnej bańce. Łożysko (organ pośredniczący w dostarczaniu tlenu i substancji odżywczych przez matkę) bowiem kryje w sobie niepowtarzalny ekosystem bakterii, którego źródło może dla wielu osób wydać się zaskakujące – usta matki! Doktor Aagaard wraz z kolegami zsekwencjonowała DNA bakterii pobranych z 320 łożysk. Gatunki mikroorganizmów bytujące w łożysku były najbardziej podobne do tych, które zasiedlały jamę ustną matki. Jednym z wyników badania jest wniosek, iż ogromny wpływ na florę bakteryjną dziecka ma sposób odżywiania matki.
Czyli już wiemy, że nasz osobisty mikrobiom powstaje podczas życia płodowego. I co dalej? Czy sposób w jaki przychodzimy na świat ma znaczenie? Otóż ma! Podczas porodu naturalnego bakterie bytujące w pochwie zaczynają swój wyścig w drodze do nowego siedliska, a noworodek kontynuuje swoją przygodę z mikrobami. Dzieci urodzone siłami natury mają inne proporcje i skład mikroflory niż noworodki urodzone przez cesarskie cięcie. Rodzaj ekspozycji na bakterie jest niezwykle ważny, ponieważ kształtuje układ odpornościowy, który uczy się rozpoznawać przyjaciół i wrogów. Według najnowszych badań, ryzyko zachorowań na astmę, celiakię, alergie jest większe wśród dzieci, które przyszły na świat za pomocą cesarskiego cięcia. Mają one również większą skłonność do otyłości.
Czy można zmienić mikroflorę dzieci urodzonych przez cesarskie cięcie? Otóż według najnowszych badań opublikowanych w lutym 2016 roku, dobroczynne mikroby matki mogą być przynajmniej częściowo przeniesione z pochwy na noworodka. Doktor Maria Gloria Dominguez-Bello profesor medycyny na Uniwersytecie w Nowym Jorku i główny autor raportu opublikowanego w lutym 2016 roku, mówi że jest to nowa droga do zaszczepiania bakterii u nowonarodzonych dzieci. Metoda ta wymaga oczywiście dalszych, długofalowych badań, wyjaśniających w jaki sposób i czy w ogóle bakterie przeniesione z pochwy matki wpływają na układ odpornościowy dziecka urodzonego przez cesarskie cięcie. Drobnoustroje zostają „zebrane” z pochwy matki za pomocą sterylnej gazy przed cesarskim cięciem. Dwie minuty po urodzeniu przeciera się gazą z drobnoustrojami usta maluszka, twarz, klatkę piersiową, ramiona, nogi, plecy, narządy płciowe i odbyt.
Pomimo tego, iż metoda ta nie jest jeszcze oficjalnie zaakceptowana przez towarzystwa medyczne, niektórzy rodzice proszą lekarzy o jej przeprowadzenie lub przecierają gazą z bakteriami noworodka samodzielnie.
Przychodzimy na świat i co dalej? Kolejne miesiące życia dziecka to nieustanny wzrost i rozwój mikrobiomu. Naukowcy odkryli, że nie ma żadnego schematu tworzenia się mikroflory w pierwszym roku życia. Jest to proces niestabilny i chaotyczny. U każdego z nas zachodzi w niepowtarzalny, unikatowy sposób.
5 głównych aspektów kształtujących nasz prywatny mikrobiom:
⦁ Poród naturalny – dostarcza dziecku bakterie, które zaprojektowała dla nas natura
⦁ Probiotyki – stosowane w przypadku np. przedwczesnego porodu. Konieczna jest konsultacja z lekarzem. Wybór odpowiedniego szczepu bakterii, bywa trudny ze względu na indywidualny charakter mikrobiomu każdego z nas. Najczęściej stosuje się w tej sytuacji metodę prób i błędów
⦁ Karmienie piersią – najlepsza inwestycja matki w dziecko! Jest to niezwykła szansa obdarowania niemowlaka probiotykami i prebiotykami, które matka „zatwierdziła”. W dobie nadużywania określenia „super food”, o mleku matki można śmiało powiedzieć „super super food”. Jest to zbiór najbardziej ekskluzywnych, luksusowych substancji odżywczych. To bomba odżywcza pełna nie tylko tłuszczu, białka i węglowodanów, żywych kultur bakterii (ich miejsce pochodzenia wciąż jest zagadką), ale odpowiednio dopasowanych przeciwciał, składników układu immunologicznego, które wyposażają niemowlaka w odporność bierną, w czasie gdy jego system odpornościowy cały czas się tworzy. Wisienką na torcie jest tajemnicze HMO (human milk oligosaccharides), czyli zbiór węglowodanów, których nie jesteśmy w stanie strawić. Dlaczego więc znajduje się w mleku matki? Otóż HMO nie jest pokarmem dla dziecka, ale odżywia jego bakterie. Oznacza to, że matka nie tylko odżywia swoje dziecko, ale karmi także miliardy mikrobów z jego brzuszka. Mleko matki wpływa na rozwój i kształt mikroflory niemowlaka, po to aby w przyszłości „wyhodować” jak najlepszy mikrobiom bytujący w jelitach
⦁ Szkodliwe działanie antybiotyków na mikroflorę – ograniczenie ich stosowania
⦁ Wprowadzanie pokarmów stałych – świetny sposób uczenia dziecka zdrowych nawyków żywieniowych, powodujących wzrost społeczności jelitowej – inwestycja na całe życie
Bakterie – Przyjaciele czy wrogowie?
Zła sława bakterii
Skąd się wziął strach przed bakteriami? Otóż początkowo mikrobiologia, czyli nauka zajmująca się mikroorganizmami, koncentrowała się wyłącznie na patogenach („złe bakterie). Było to wynikiem występujących często groźnych chorób takich jak cholera czy gruźlica, których przyczyną były chorobotwórcze mikroby. Wiedziano, że bakterie żyją wewnątrz nas, ale odpowiedź na pytanie po co one tam są, wciąż pozostawała zagadką. Dopiero w latach 60. i 70. XX, rozpoczęto badania nad mikroorganizmami mieszkającymi w naszym jelicie. Grupa wizjonerów i pionierów, na czele z Abigail Salyers zaczęła przyglądać się bardziej subtelnym i cichym mieszkańcom jelit. Do tej pory badacze skupiali się na brutalnych i głośnych bakteriach chorobotwórczych.
Naukowcy zaczęli rozumieć siłę wpływu mikrobów na każdy aspekt naszej biologii. Parafrazując słowa Arthura Kendalla, trzeba stwierdzić, że człowiek nie tylko posiada populację bakterii, ale że jesteśmy wytworem tej populacji.
Drogie Bakterie!
Jak już wiemy mikroby są obecne w wielu miejscach naszego ciała, ale jest jedno bardzo szczególne. Są to jelita! Bakterie tam mieszkające, tworzą fascynujący związek z naszym układem odpornościowym. Współpraca ta pozwala na rozpoznanie przez organizm przyjaciół i najeźdźców. Dzięki temu możemy rozróżnić odżywcze składniki pokarmu od patogenów. Mikroflora jest nie tylko barierą przeciw patogenom, ale przede wszystkim uczy układ immunologiczny jak zachować się w obliczu różnych substancji, które dostają się do naszego ciała. Małe żyjątka zasiedlające jelita pełnią swego rodzaju rolę kapitana regulującego odpowiedź układu odpornościowego, czyli poziom i czas trwania reakcji odpornościowej. To dowódca właśnie daje rozkaz do ataku, mobilizacji sił zbrojnych naszego organizmu w sytuacji zagrożenia. Jeśli związek między mikroflorą, a systemem immunologicznym nie napotyka żadnych problemów, współpraca przebiega bez zakłóceń. W sytuacji gdy relacja mikrobiom-układ odpornościowy jest zakłócona, dochodzi czasem do pomyłek. Zdarza się, że nasz system obronny źle oceni sytuacje i zareaguje szybko i bez namysłu. Wtedy mówimy o nadmiernym i przesadnym pobudzeniu tarczy chroniącej nasz organizm. Oznacza to, że układ odpornościowy podjął złą decyzję i zwrócił się przeciw własnym komórkom. Ten bratobójczy atak nazywamy autoagresją. Jest to uproszczony schemat działania układu immunologicznego. W rzeczywistości współpraca z mikrobami jest znacznie bardziej skomplikowana. Codziennie odbywa się swoisty dialog z bakteriami, związany ze wspólnie zajmowanym mieszkaniem, czyli naszym organizmem. Wszystko polega na utrzymaniu odpowiedniej przestrzeni między komórkami organizmu, a mikroorganizmami. Gdy bakterie zbyt mocno walczą o dostęp do jelita, układ immunologiczny staje się bardziej czujny i może reagować w sposób przesadny na zagrożenia. Konsekwencją różne objawy ze począwszy przez alergie, zapalenia stawów, a skończywszy na wrzodach.
I tutaj dochodzimy do sedna. Najważniejsze są wzajemne relacje, rozmowy i negocjacje z mikrobami. Jakość i częstotliwość tych rozmów ma kluczowe znaczenie dla decyzji podjętej przez układ odpornościowy, która bezpośrednio wpływa na nasze zdrowie.
W ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat liczba zachorowań na alergie i choroby autoimmunologiczne autoimmunologiczne takie jak chociażby zapalenie skóry, choroba Leśniewskiego-Crohna, czy stwardnienie rozsiane znacznie wzrosła. Specjaliści podają różne przyczyny. Najczęściej wymieniane są stres, zanieczyszczenia, depresje, toksyczne chemikalia. Jednak coraz częściej wśród czynników etiologicznych wymienia się wzajemne stosunki mikroorganizmów i układu odpornościowego. Immunolodzy już nie patrzą na mikroflorę jako na składnik partnerujący przemianie materii. Zaczęli oni dostrzegać wpływ jaki wywierają ci mali mieszkańcy na działanie systemu odpornościowego.
Jak dbać o naszych przyjaciół?
Czy jesteśmy zbyt czyści?
Człowiek przez lata ewoluował, a wraz z nim system odpornościowy. Jednak jeszcze sto lat temu środowisko zmuszało go do nieustannej walki z całą gamą drobnoustrojów chorobotwórczych znajdujących się w glebie, wodzie i żywności. To było ogromne wyzwanie dla naszych osobistych sił zbrojnych, ale z drugiej strony stymulowało system immunologiczny do pracy i gotowości. Obecnie dzięki antybiotykom, sterylizowanemu pożywieniu, oczyszczonej wodzie, spotykamy na swojej drodze znacznie mniej baterii. Nasz układ jest znacznie zajęty, można powiedzieć że pracuj na pół etatu.
Powszechne stosowanie antybiotyków i obsesyjne odkażanie wszystkiego pomaga w walce z chorobotwórczymi mikrobami, ale niestety przy okazji niszczy dobre bakterie. Termin antybiotyk w dosłownym tłumaczeniu oznacza „przeciwko życiu”. Wszyscy stosujemy antybiotyki, często są to leki ratujące życie, ale mają one też negatywny wpływ na naszą fizjologię, przede wszystkim ze względu na niszczenie „dobrych bakterii”. Każda dawka antybiotyku powoduje zmasowany atak na mikroflorę. Ze względu na unikatowy charakter mikrobiomu każdego człowieka, u niektórych osób regeneracja flory jelitowej trwa miesiące. Nawet zażywanie probiotyków podczas antybiotykoterapii, nie pozwala na przywrócenie mikroflory ze stanu początkowego. Probiotyki są to najprościej mówiąct wszystkie „jadalne” bakterie, które są przyjaciółmi naszej mikrobioty. Nie bytują one na stałe w jelicie, są tylko chwilowymi gośćmi. Ci wędrujący turyści, pomimo tego, że odwiedzają nas na krótko mają pozytywny wpływ na ścianę jelita, czyli barierę która zatrzymuje bakterie jelitowe i duże cząstki pokarmu, przed wtargnięciem do krwiobiegu. Probiotyki wzmacniają jelito, przez stymulację komórek jelitowych do produkcji „cementu” uszczelniającego jelito. Probiotyki oddziałują na nasz układ odpornościowy w skali globalnej.
Jeśli są one takim dobrodziejstwem, to dlaczego lekarze masowo nie przepisują ich pacjentom? I tutaj wracamy do niepowtarzalnego mikrobiomu, tak indywidualnego jak nasze linie papilarne. Rezultat działania probiotyków u różnych ludzi może być inny. Poza tym mikroflora może zmienia się z dnia na dzień. W tym miejscu musi pojawić się pojęcie żywności fermentowanej, która zawiera cała mozaikę mikroorganizmów i przeciwieństwie do suplementów daje nam większą szansę na odkrycie mikroba, który dla nas będzie najbardziej odpowiedni.
Dokarmianie mikroflory
Przetworzona żywność, przesadna czystość, antybiotyki powoli prowadzą do mikrobiologicznej pustki. Jednak żeby nie wprowadzać nadmiernego pesymizmu, dobra wiadomość jest taka, iż można zmienić tę sytuację. Istnieją dwa sposoby. Pierwszy z nich to spożywanie żywności fermentowanej, drugi to zwiększenie podaży błonnika pokarmowego w diecie.Ta prosta zmiana przyczyni się do zachowania różnorodności mikroflory, odżywianej ostatnio zbyt dużymi ilościami hamburgerów i frytek. W tym miejscu kusi mnie, aby wspomnieć o plemieniu Hadza, które zamieszkuje Wielkie Rowy Afrykańskie. Dieta tego plemienia oparta jest głównie o mięso, jagody, nasiona baobabów, miód i włókniste bulwy. Szacuje się, iż członkowie plemienia Hadza spożywają 100-150 gramów błonnika dziennie, statystyczny człowiek zachodu konsumuje przeciętnie 10-15 gramów błonnika. Mikrobiom Hadza przypomina kolorową mieszankę misiów Haribo, gdzie każdy kolor oznacza inny gatunek mikroba. Aby zwiększyć gamę kolorystyczną naszej mikroflory, czyli jej różnorodność, należy zwiększyć podaż błonnika pokarmowego. Bakterie żyją dzięki błonnikowi, pochodzącemu z węglowodanów złożonych. Cukry proste natomiast, bardzo szybko się wchłaniają i dlatego nie mogą dotrzeć do mikroorganizmów mieszkających głownie w jelicie grubym. Szczególnie ważne są „węglowodany dostępne dla mikroflory (microbiota accessible carbohydrates, MAC). Spożywanie większej ilości MAC powoduje właściwe odżywianie bakterii, wzrost różnorodności i ich rozwój.
Bogaty i biedny mikrobiom
W badaniu przeprowadzonym przez zespół międzynarodowych naukowców, opublikowanym w 2013 roku, porównano mikroflorę osób z licznym genomem mikroflory (wiele bakterii) i uczestników badania charakteryzujących się niewielką ilością genów w mikrobiocie. Wyniki były dosyć zaskakujące. Pierwsza grupa osób (mikroflora bogata), to osoby szczupłe i posiadające więcej bakterii przeciwzapalnych. Przedstawiciele drugiej grupy (mikroflora uboga), byli bardziej otyli, mięli dużą ilość drobnoustrojów związanych ze stanami zapalnymi jelit, częściej diagnozowano u nich insulinooporność. Byli w grupie zwiększonego ryzyka wystąpienia cukrzycy typu 2, zaburzeń układu krwionośnego, chorób wątroby i nowotworów. Co ciekawe, prawdopodobieństwo zwiększania masy ciała wraz z wiekiem w tej grupie było znacznie wyższe.
Czy nasza mikroflora idzie na emeryturę?
Nasz organizm się starzeje. To oczywiście nie jest nic odkrywczego, ale czy starzeje się także mikroflora jelitowa? Bakterie, które zasiedlają jelito są bardzo stabilne w czasie. Zdarza się, że antybiotyki, gorączka czy zmiana sposobu odżywiania, powodują chwilowe zmiany w mikrobiomie. Fundament naszej mikroflory jest tak niezmienny jak nasz kolor oczu. Trzon tworzą podstawowe drobnoustroje, które są stabilne w czasie. Podobny skład mikrobioty mają nasi najbliżsi, to oznacza, iż występuje podobieństwo rodzinne. Czy w takim razie mikroflora pozostaje zawsze młoda? Otóż niestety nie! Zagrożeniem dla małych mieszkańców organizmu jest starzejące się jelito. Wraz z wiekiem zmniejsza się szybkość przesuwania pokarmu w jelitach, co prowadzi do przewlekłych zaparć. Zmniejszenie zdolności przeżuwania pokarmu, powoduje zmianę sposobu odżywiania na dietę ubogą w błonnik. W 2007 roku naukowcy z Uniwersytetu Collage Cork w Irlandii przeprowadzili badanie pod nazwą ELDERMET. Celem badanie było przybliżenie zależności między dietą, mikroflorą, a stanem zdrowia osób powyżej 65 roku życia. Na początku zauważono różnice w składzie mikroflory uczestników badania. Naukowcy opisali trzy najważniejsze typy składu mikrobiomu. Pierwszy typ należał do osób żyjących w swoich lokalnych społecznościach. Przypominał on mikroflorę ludzi młodych. Pozostałe dwa typy charakteryzowały ludzi przebywających w domach opieki dla seniorów. Skąd wzięły się te różnice? Wraz z przeprowadzką ze znajomego środowiska zmieniała się dieta. Pogorszenie się diety było wstępem do dalszej kaskady zmian, które wpływały na zdrowie. Wyniki badania ELDERMET pokazują, że bardzo ważnym czynnikiem niezbędnym do zachowania młodości mikroflory jest dieta bogata w błonnik (MAC) i uboga w tłuszcze nasycone. Zwiększenie podaży błonnika zwiększa produkcję SCFA, czyli krótkołańcuchowych kwasów tłuszczowych (SHORT CHAIN FATTY ACID), produkowanych podczas fermentacji bakteryjnej. Kwasy te łagodzą stany zapalne i stają się skuteczną bronią w walce z efektami przewlekłego starczego zapalenia. Niezwykle ważna jest aktywność fizyczna i utrzymanie kontaktów towarzyskich. Tak własnie! Spotykanie się z ludźmi ma duże znaczenie dla naszej prywatnej mikrobioty.
Mikrobiom wiecznie młody
Pokarm dla mikroflory
Wcześniej pisałam jak ważny dla rozwoju mikroflory jest sposób w jaki przychodzimy na świat, karmienie, początkowe odżywianie, stosowanie antybiotyków i nadmierne przywiązanie do czystości. Fundamentem zdrowej i różnorodnej mikrobioty jest dieta. Głównym celem zaleceń dietetycznych jest wprowadzenie kolorów, czyli różnych bakterii bytujących w jelitach, a także zwiększenie poziomu kwasów SCFA. Na podstawie dostępnych badań można wysnuć wniosek, że osoby z bogatą mikroflorą są zdrowsze i bardziej odporne na choroby cywilizacyjne. Mikroflora osób szczupłych jest zdecydowanie bardziej „bogata” w drobnoustroje, w porównaniu z mikrobiotą osób otyłych. Ludzie z populacji zachodniej z nadwagą i otyłością mający „ubogą” mikroflorą znacznie częściej rozwijają insulinooporność , podwyższony poziom cholesterolu, stany zapalne, niż ludzie otyli z tej samej populacji, ale z bardziej różnorodnym składem drobnoustrojów.
Cztery fundamenty diety wzbogacającej mikrobiom
⦁ MAC – smakołyki dla bakterii. Bakterie potrzebują pożywienia, czyli węglowodanów. Mikroby zjadają węglowodany pochodzące z MAC oraz z mucyny, która jest warstwą ochronną jelita. Jak się pewnie domyślacie, lepszym pomysłem na karmienie mikroflory jest dostarczanie węglowodanów z pożywienia (MAC). Planując na przykład śniadanie rzadko zastanawiamy się nad tym, co z naszego posiłku będzie idealne dla bakterii w naszym jelicie. Powiedzmy, że naszym pierwszym posiłkiem jest typowe angielskie śniadanie, czyli bekon, grzyby, fasola, smażone jajka i tosty z białego pieczywa. Tak, wiem smaczne, ale niestety podczas gdy Ty ze smakiem zjadasz posiłek, bakterie pozostają głodne. Jeśli Twoja mikroflora dostaje przez cały dzień znikome ilości MAC, zaczyna zjadać Ciebie. W tej sytuacji pokarmem dla mikrobów stają się węglowodany obecne w mucynie. Jeśli ten stan się utrzymuje, układ odpornościowy zaczyna swoją misję, której wynikiem może być zapalenie jelit. Dostarczanie MAC bakteriom pomaga także zwiększyć różnorodność mikrobów i dzięki temu zapewni ochronę przed patogenami i odpowiednią produkcję prozdrowotnych kwasów SCFA. Konsekwencją zwiększenia spożycia ziaren, owoców, warzyw bogatych w błonnik jest zmniejszenie ryzyka wystąpienia miażdżycy, nowotworów, i cukrzycy.
⦁ Czerwone mięso – zmniejszenie spożycia. Czerwone mięso ze względu na zawartość w składzie L-karnityny, powoduje podwyższenie tlenku trimetylaminy (TMAO). Ten tajemniczy tlenek zwiększa ryzyko zawału serca, czy udaru mózgu.
⦁ Tłuszcze nasycone – ograniczenie spożycia. Dieta bogata w nasycone kwasy tłuszczowe powoduje spustoszenie wśród małych mieszkańców jelita. Bakterie, które lubią towarzystwo tłuszczów nasyconych, to tzw. patobiony, które mogą pogłębiać stan zapalny. Alternatywą do spożywania produktów bogatych w tłuszcze nasycone, jest oliwa z oliwek, olej rzepakowy, awokado, czy orzechy.
⦁ Probiotyki – przyjazne bakterie. Na rynku dostępne są suplementy diety z probiotykami, ale ja jestem zwolenniczką naturalnych probiotyków zawartych w żywności fermentowanej takiej jak jogurty, kiszone ogórki, czy kiszona kapusta. Znalezienie odpowiedniego dla Ciebie probiotyku, to metoda prób i błędów. Najlepiej przetestować kilka możliwości, aby wybrać najbardziej odpowiednią.
Skutki uboczne stosowania diety MAC
Każda zmiana niesie za sobą różnego rodzaju konsekwencje. Tak samo jest w przypadku zmiany diety. Jednym z głównych problemów związanych z adaptacją do nowych nawyków żywieniowych są wzdęcia i tzw. uczucie przelewania się w brzuchu. Jest to całkiem naturalne zjawisko związane z adaptacją. Istotne jest, aby ilość błonnika zwiększać powoli. Tutaj ważna jest cierpliwość i obserwacja reakcji organizmu. Z czasem osiągniesz optymalny poziom błonnika, a dolegliwości znacznie się zmniejszą lub znikną. To będzie oznaczało, że Twoja mikroflora dostroiła się do nowego sposobu odżywiania.
Codzienne dbanie o swoich mieszkańców jelit, poprzez karmienie ich lepszym jedzeniem, ograniczenie antybiotyków i kontakty z naturą (niepatogenne mikroby) wpłynie na Twoje zdrowie i rozwój współistniejącej społeczności.
Nasz organizm to skomplikowany ekosystem, w którym oprócz naszych komórek żyją również mikroby. Świadome działania takie jak dieta, (wybór dobrego dietetyka odpowiedni styl życia, mądre wybory terapii medycznych, znacząco wpłyną na jakość życia mieszkańców jelita, a co za tym idzie na jakość naszego funkcjonowania.